Skarbnica Smaku: Warto było czekać!

Długie miesiące oczekiwania i zaglądania przez szybę wreszcie się skończyły. 20 września 2019 r. Skarbnica Smaku wreszcie otworzyła swoje podwoje. Jak prezentuje się restauracja w tak ważnym dla wielu Nowohucian miejscu?

W 2015 r., kiedy to zaczęliśmy pisać dla was bloga Hip Huta, fantazjowaliśmy o tym, co może stać się z lokalem po księgarni Skarbnica na os. Centrum C1. Obawialiśmy się, że podzieli on los wielu innych kultowych miejsc, których powierzchnię zajmują obecnie sklepy z używaną odzieżą lub placówki banków.

Nie były to wyłącznie nasze zmartwienia, w końcu wspomnienia ze Skarbnicą miał właściwie każdy mieszkaniec Huty mający na karku przynajmniej dwadzieścia parę lat. Możemy na szczęście odetchnąć z ulgą. Restauracja, która powstała w tym miejscu to lokal robiący dobre wrażenie już na starcie!

Po przekroczeniu progu Skarbnicy Smaku nasz wzrok od razu skierował się w stronę… ogromnego żyrandola. Tak, to ten sam, który wisiał w księgarni! Odrestaurowany wygląda niezwykle okazale i już jest swego rodzaju wizytówką nowego miejsca.

Co więcej, nie jest to jedyna rzecz, która przypomina gościom restauracji o przeszłości lokalu. Regały z książkami, odnowione balustrady, oryginalne osłony kaloryferów, z których zrobione designerskie ozdoby na ścianach, sporo peerelowskich smaczków – wnętrze zostało nie tylko dostosowane, ale zaprojektowane. I to ze smakiem!

Kiedy oczy nacieszą się wystrojem pora sięgnąć po menu. Restauracja postawiła na kuchnię polską w wydaniu nawiązującym do czasów rozkwitu nowej Huty z kilkoma zagranicznymi akcentami. Tych ostatnich – naszym zdaniem – mogłoby być trochę więcej.

Karta dań jest skromna. Dwie sałatki, kilka przystawek, cztery zupy, pięć dań głównych i tyle samo rodzajów pierogów. Z racji tego, że do Skarbnicy Smaku dotarliśmy dość późnym wieczorem kotlet schabowy z kostką „Dla Lenina” smażony na smalcu (28 zł) ani bryzol cielęcy z frytkami (37 zł) nie wchodziły już w grę. Zdecydowaliśmy się na pikantne, smażone pierogi podawane z dipem (10 sztuk, 22 zł) oraz autorską sałatkę „Skarbnica” podawaną z kawałkiem pieczywa własnego wypieku.

Oba dania przypadły nam do gustu zarówno smakiem, jak i sposobem podania. Porcje zapełniają firmowe talerze z logotypem restauracji i są przygotowane ze świeżych składników. Zaskoczeniem okazała „Zagrycha piwosza”, czyli wspomniane pierogi. Świetny farsz, robiony na miejscu sos (to było czuć) i poziom pikantności lekko szczypiący język. Mniam!


Sprawdź inne restauracje w Nowej Hucie na Kulinarnej Mapie NH!


W tym miejscu musimy jednak zaznaczyć, że lokal nie ma jeszcze koncesji na sprzedaż alkoholu. Od jednego z kelnerów udało nam się dowiedzieć, że ten stan rzeczy potrwa jeszcze przez około dwa tygodnie. Tymczasem do de volailla zamiast lampki wina zamówicie domową lemoniadę.

Na pytanie „czy warto przyjść do Skarbnicy Smaku” odpowiedzieliśmy już w tytule tej recenzji. Ogromnie cieszymy się, że przy samym Placu Centralnym powstała restauracja z prawdziwego zdarzenia. Na otwarciu nie brakowało małych potknięć, ale wierzymy, że to wyłącznie wina naprawdę szalonego pierwszego dnia.

Jesteśmy zdania, że od tej pory może być tylko lepiej, bo sam początek pokazuje, że to miejsce z dużym potencjałem – na randkę, spotkanie rodzinne czy też wizytę gości zza granicy chcących skosztować rodzimych specjałów. My z całą pewnością wybieramy się tutaj jeszcze raz!

Skarbnica Smaku otwarta jest codziennie w godzinach 9:00 – 22:00.

Dodaj komentarz