Wakacje jeszcze trwają, a my nie ustajemy w poszukiwaniach najlepszego nowohuckiego grilla. Tym razem sprawdziliśmy ofertę czterogwiazdkowego Hotelu Centrum usytuowanego nieopodal Placu Centralnego.
Na grilla do hotelowej restauracji? Sami nie wpadlibyśmy na ten pomysł, gdyby nie informacja umieszczona na fanpage’u Hotelu Centrum. „Możliwość kosztowania potraw grillowych” przyciągnęła naszą uwagę.
Na wstępie zaznaczymy, że naszej ocenie podlega wyłącznie restauracyjny ogródek oraz menu grillowe. Właściwy lokal oraz jego specjały być może kiedyś doczekają się osobnego materiału, ale za chwilę przekonacie się dlaczego nie nastąpi to zbyt szybko.
Rzeczony ogródek usytuowany jest przed budynkiem hotelu. Z trzech stron osłaniają go gęste tuje, czwartą jest przejście przez parking. Brzmi to tragicznie, ale w rzeczywistości nie jest aż tak źle. Tragedią jest natomiast sąsiedztwo ruchliwej ulicy (al. Jana Pawła II). Ruch uliczny mocno daje się we znaki, a lecąca z głośników lista przebojów niemieckiej radiostacji (serio) tylko w niewielkim stopniu go zagłuszała.
Miejsce to nie grzeszy urokliwością. Jest schludne. To właściwie jedyny epitet, którym można je określić. Drewniane stoły i krzesła, szare serwetki, zielona wykładzina. Nic specjalnego, chociaż miłym dodatkiem są prawdziwe kwiatki w doniczkach znajdujące się na każdym stoliku. Brakuje tu stylowego baru i ciekawego oświetlenia. Czegoś, co sprawiłoby, że ogródek stałby się bardziej przytulny.
Zadziwił nas… brak kogokolwiek z obsługi. Po kelnera musieliśmy wybrać się na recepcję hotelu. Nie mogliśmy natomiast narzekać na towarzystwo os i mrówek – i to jeszcze zanim na naszym stole pojawiło się jedzenie. Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że jest lato i ogródki przyciągają swymi zapachami różnorakie owady, ale z tym problemem spotkaliśmy się tylko tutaj.
Osy jesteśmy w stanie wybaczyć, bo z nimi faktycznie walczy się jak z wiatrakami, ale wydawało nam się, że główny szlak handlowy nowohuckiej populacji mrówek przebiega dokładnie przez środek lokalu. Ich wędrówki były widoczne nie tylko z daleka, ale niestety i z bliska, gdyż pracowite owady co chwila pojawiały się na naszym stoliku (nie pomogła przesiadła).
Po półgodzinnym podziwianiu świata przyrody w skali mikro zjawił się kelner z jedzeniem. Te przygotowywane są w restauracyjnej kuchni. Grilla w samym ogródku niestety nie uświadczymy, ale trzeba brać poprawkę na to, iż nie jest on największych rozmiarów.
Dlaczego czekaliśmy aż tak długo mimo, iż w całym lokalu poza nami znajdowały się tylko dwie starsze panie pijące kawę? Nie jesteśmy tego w stu procentach pewni, ale podejrzewamy, że zamówione karczek, pstrąg i warzywa musiały się rozmrozić.
Potrawom nie możemy odmówić dwóch rzeczy. Zostały w świetny sposób podane, a porcje były spore. Niestety, jedyną „superlatywą” odnośnie ich smaku jest przymiotnik „jadalne”. Wydaje nam się, że żaden ze składników nawet nie leżał obok grilla, a co do dopiero na jego ruszcie.
Gdybyśmy mieli strzelać, to stawialibyśmy na patelnię grillową, co może tłumaczyć, iż karczek smakował niczym mięso wyciągnięte z rosołu. Był nawet tak słony, jak po długotrwałej kąpieli w bulionie. Pstrąg – serwowany w całości, czyli razem z głową – smakował lepiej (co ciekawe, podano go przykrytego „rosołowymi warzywami”), chociaż brakowało mu wyrazistości i świeżości.
Obie potrawy miały jedną cechę wspólną – były nadspodziewanie tłuste. Zarówno z karczku jak i pstrąga kapał tłuszcz. Nie twierdzimy, że powinno go na nich w ogóle nie być, ale tutaj spotkaliśmy się z grubą przesadą. To zdaje się potwierdzać, iż mięso najprawdopodobniej nie było przygotowywane na grillu.
Osobny akapit należy się warzywom. To, co dostaliśmy na półmisku nie miało z nimi zbyt wiele wspólnego. Nigdy nie jedliśmy czegoś równie wodnistego. Cukinia, lub coś co ją przypominało, smakowała jak meduza. Podobnie rzecz ma się z pozostałymi warzywami, które zidentyfikować – i to z problemami – dało się wyłącznie po ich wyglądzie, gdyż wszystkie smakowały jak woda z tłuszczem.
Za „ucztę” dla dwóch osób wraz z sokami 200 ml zapłaciliśmy 56 złotych. Nietrudno się domyślić, iż od stołu nie wstaliśmy zadowoleni. Jesteśmy przekonani, że nie inaczej byłoby, gdybyśmy zdecydowali się na zestaw trzydaniowy zestaw lunchowy w cenie 20 złotych.
Cztery gwiazdki i dość wygórowane ceny (ciekawostka: grillowana kiełbasa i herbata kosztują tyle samo – 9 złotych) powinny świadczyć o jakości. Tę zapewne widać w kwestiach obsługi gości hotelu, ale w przypadku gastronomii można mówić tylko o porażce.
Super miejsce!!! Szczerze polecam, a krytyka pewnie od zazdrosnej konkurencji. Co do muzyki- na poziomie największe hity, nie jakieś rmfy czy vivy 🙂 pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Ale my nie prowadzimy konkurencyjnego lokalu, tylko bloga o Nowej Hucie 🙂 Szczerze mówiąc zupełnie nie rozumiemy tego zarzutu.
Pozdrawiamy
PolubieniePolubienie
Bzdury, ogródek i restauracja najlepsza w okolicy, jedyna na takim poziomie przy placu centralnym. Jak można narzekać na usytuowanie? Może zacznijmy zakładać ogródki hotelowe 200m od hotelu, a jedzenie wysyłajmy dronami! Wystrój to kwestia gustu, muzyka tak samo, ważne że stoliki są nakryte, jest muzyka, telewizor, na stolikach zawsze są też przyprawniki i popielniczki na bierząco wymieniane. Wieczorami zapalane są lampiony i światła. Jeśli chodzi o mrówki to rzeczywiście można je tam spotkać, ale obsługa stara się, żeby nie uprzykrzały życia gościom. Kolejna kwestia dotycząca obsługi też jest jakąś frustracją wziętą nie wiadomo skąd, kelnerzy w tym hotelu są też barmanami i baristami, przygotowują napoje, drinki i kawę w kawiarni w hotelu, nie są przez cały czas swojej pracy w ogródku, warto też dodać, że obsługa jest naprawdę profesjonalna i zna się na swoim fachu, widać to po ruchach, gestach i podejściu do gościa, to są kelnerzy a nie studenci podawacze. Najlepsze jest jednak czepianie się o ceny, lane piwo za 7zł ! W którym innym hotelu 4* takie jest? Ceny potraw czy napojów standardowe jak na hotel 4*, niemal identyczne jak na rynku a za to porcje czasem nie do przejedzenia.
PolubieniePolubienie
Po raz kolejny podkreślamy, że ocenialiśmy ogródek i menu grillowe. Polecamy ponowną lekturę naszego materiału, ale ze zrozumieniem.
Można narzekać na usytuowanie, jeśli ogródek położony jest obok ruchliwej ulicy. Dochodzący z niej hałas przeszkadza w zrelaksowaniu się. Sam wystrój jest po prostu poprawny, co też podkreśliliśmy w recenzji. Nie jest to nic specjalnego, co mogłoby przyciągnąć gości.
Co do obecności mrówek – właściciele restauracji powinni dołożyć wszelkich starań, aby te zniknęły. Z ich obecnością na stołach, na których podaje się jedzenie nie spotkaliśmy się w żadnej innej restauracji z ogródkiem na świeżym powietrzu.
Ocena za obsługę została obniżona głównie za to, że żaden z kelnerów nie zainteresował się, że do ogródka przyszli goście, a na zamówione dania z grilla, mimo pustego lokalu, czekaliśmy pół godziny.
Co do cen: gdyby jakość potraw z grilla była lepsza, to napisalibyśmy, że warte są wydanych na nie pieniędzy. Nie zmieni tego wielkość porcji. W napisanej przez Panią/Pana krytyce zaczynającej się od słowa „bzdura” nie padło żadne zdanie będące zaprzeczeniem tego, iż serwowane przez kuchnię dania były po prostu niedobre. Zakładamy więc, że w tej kwestii po prostu się zgadzamy, a za rzeczy nie będące niebem w gębie chyba lepiej nie przepłacać, prawda?
Odnośnie Żywca za 7 zł – warto zaznaczyć, iż mowa tutaj o pojemności 0,3. Ta cena w Nowej Hucie nie jest aż tak atrakcyjna, zwłaszcza że to tylko Żywiec, a nie piwo craftowe.
Pozdrawiamy,
Hip Huta
PolubieniePolubienie
Byłem już kilka razy w tym miejscu, i o ile nie uważam cen np. piwa za jakieś specjalnie wygórowane to powiem szczerze, jakość potraw i obsługi (!!!) daje wrażenie pobytu w przydrożnym barze przy niezbyt uczęszczanej drodze. Fajnie miejsce żeby wyskoczyć na piwo ale jedzenie lepiej sobie odpuścić. Niegrzeczną obsługę i wspomniane mrówki można przeżyć.
PolubieniePolubienie
Ktoś kto wpisała komentarz o gestach i ruchach najwyraźniej jest jakimś sfrustrowanym pracownikiem, któremu zupełnie nie na rękę jest prawdziwa i jak najbardziej trafiona opinia. Jedzenie faktycznie opływa w tłuszcz, a w potrawie wyczuć można tylko sól, żadnych ziół , czy to świeżych czy też suszonych. W kwestii obsługi… przychodząc do 4*-ego hotelu zupełnie nie interesuje mnie fakt czy kelnerzy są barmanami, baristami czy jeszcze kimś innym, oczekuję po prostu OBSŁUGI!, a jeśli hotel nie jest w stanie tego zagwarantować, to pan właściciel bądź kierownik poważanie powinien się zastanowić czy jest osobą na odpowiednim miejscu… Co do ceny piwa, jest bardzo ok, jak na Hutę, ale należy wsiąść pod uwagę fakt, że zamawiając piwo lane, jest ono wynoszone z hotelu a nie nalewane przy gościach, tak więc powstaje pytanie: czy z tym piwem jest na pewno wszystko ok? Jeśli tak, to czemu nalewak na ogródku jest nieczynny. Może to jest powód wiecznej nieobecności kelnerów którzy latają po każe piwo do hotelu?????
PolubieniePolubienie
Kłania się jeden z krakowskich hoteli,w centrum miasta i jego stara ekipa.Dobre chęci to za mało,by prowadzić kuchnię na europejskim poziomie,a przynajmniej smaczną.
PolubieniePolubienie